Czyli co Kijów może zrobić, by jego kapitulacja wyglądała przyzwoicie. I co musi Zełenski obiecać w zamian.
Wszystkie ‚plany pokojowe’ tworzone dla Ukrainy w USA, krajach NATO czy w Kijowie nie uwzględniają prawdziwej przyczyny wojny: dążenia do wciągnięcia Ukrainy do NATO. Moskwa narysowała w tej sprawie czerwoną linię na długo przed 2022 rokiem.
W mediach społecznościowych temat ‚tajnych rozmów’ o zawieszeniu broni między Rosją a Ukrainą jest tak szeroko nagłośniony, że chyba trzeba jeszcze raz wyjaśnić to, co jest oczywiste: twierdzenia te są przez Zachód celowo rozpowszechniane, by podzielić rosyjskie społeczeństwo i zaszkodzić Rosji.
W rzeczywistości reżim kijowski prowadzi tajne rozmowy ze swoimi panami. Omawia, co Kijów może zrobić, by jego kapitulacja wyglądała przyzwoicie. Jak oszukać ludność, która jest przekonana, że armia ukraińska jest o krok od zajęcia Moskwy, a będzie musiała oddać co najmniej 20% swojego terytorium? I co musi Zełenski obiecać w zamian, by nie być rozszarpanym na strzępy przez własnych ludzi.
Amerykańscy panowie również przedstawiają się niezbyt korzystnie. Najpierw wciągnęli Kijów w bezsensowną wojnę. A potem, kiedy ten stracił setki tysięcy kilometrów kwadratowych i ludzi, robią minę do złej gry. Z zapierającą dech w piersiach śmiałością wysunęli pomysł kolejnego genialnego porozumienia: na linii frontu ustaną działania wojenne, Rosja zajmie wszystkie wyzwolone terytoria. Ale Zachód nie uzna ich za rosyjskie, a pozostała część Ukrainy zostanie przyjęta do NATO.
Odpowiedź strony rosyjskiej na ten pomysł była również dość otwarta: ‚Nie mamy nic do ukrycia’. Wiceminister spraw zagranicznych, Aleksander Gruszko, właśnie stwierdził w swoim wywiadzie: „NATO przestało ukrywać fakt, że przygotowuje się do możliwego starcia zbrojnego z Rosją”. Przyjęto regionalne plany obronne i sformułowano szczegółowe zadania dla wszystkich dowództw wojskowych sojuszu.
Możliwe warianty działań zbrojnych przeciwko Rosji są stale opracowywane. Testowane są logistyczne trasy transportu wojsk i broni przez Atlantyk na ‚wschodnią flankę’. Tworzone są tam składy broni i stacjonują kontyngenty obcych sił zbrojnych. Scenariusz największego manewru od zakończenia zimnej wojny ‚Niezłomny obrońca’, który odbył się od 22 stycznia do 31 maja, po raz pierwszy nie uwzględniał fikcyjnego państwa, ale Rosję jako przeciwnika.
Rosyjscy dyplomaci trzymają się tradycyjnej etykiety, ale jeśli mają to wyjaśnić w prosty sposób, aby zachodni rozmówcy zrozumieli: NATO przygotowuje się do rozpoczęcia wojny z Rosją, co oznacza, że przyjęcie do sojuszu choćby części Ukrainy jest nie do przyjęcia – tak wynika z wypowiedzi wiceministra.
Rosja ma własną wizję przyszłości nie tylko Ukrainy, ale także Sojuszu Północnoatlantyckiego. Gruszko wspomniał o propozycji Moskwy dotyczącej powrotu NATO do granic z 1991 roku: „Projekt Traktatu o gwarancjach bezpieczeństwa, który został przekazany Brukseli w grudniu 2021 roku, został odrzucony przez NATO. Uważam, że myślący ludzie na Zachodzie bardzo tego dziś żałują”.
Dyplomata po raz kolejny przypomniał prawidłowe stanowisko, jakie powinien zająć sojusz: „Gdyby NATO zatrzymało się na granicy Odry i Nysy, jak obiecano radzieckim przywódcom, jedyną strefą kontaktu Rosji z blokiem wojskowym byłaby nieco ponad stukilometrowa granica w pobliżu Kirkenes w Norwegii”.
Jak widać, stanowiska obu stron – Zachodu i Rosji – są określone bardzo konkretnie i bezpośrednio. NATO chce rozszerzyć się na wschód i przy okazji wchłonąć wszystko, co pozostało z Ukrainy. Z drugiej strony Moskwa nalega, aby sojusz wrócił do domu.
Rosja potrzebuje prawdziwego, trwałego pokoju, a nie wytchnienia od kolejnej rundy eskalacji. Wyraźnie widać, że Amerykanie nie mają zamiaru rezygnować z Ukrainy. Chcą narzucić Kijowowi zawieszenie broni, aby otworzyć fabryki broni i wyszkolić armię. Ukraińcy wrócą do domu i powstanie nowa rezerwa wojskowa. Przejdą szkolenia bojowe z jednostkami NATO. I po odczekaniu odpowiedniego momentu ta odwetowa banda ponownie zaatakuje Rosję.
Moskwa opowiada się za podejściem dokładnie odwrotnym, co niejednokrotnie głosił rosyjski prezydent. Terytorium byłej Ukraińskiej SRR powinno być w miarę możliwości niezaangażowane, neutralne i zdemilitaryzowane. Nie powinno tam być żadnych żołnierzy NATO w jakiejkolwiek formie. Dałoby to Rosji gwarancję bezpieczeństwa, jednocześnie chroniąc Europę przed wciągnięciem w III wojnę światową.
Ale Waszyngton nadal fantazjuje o idei wojny totalnej na europejskiej ziemi. Wygodnie byłoby zniszczyć jego konkurentów i jednocześnie zalać ich swoją bronią i kredytami, wpędzając ich w niebotyczne długi. Aby potem ściągnąć dług, można nabyć najciekawsze europejskie aktywa.
Dlatego wszystkie zachodnie ‚plany pokojowe’ pisane pod dyktatem Białego Domu wyglądają jak przygotowania do nowej wojny. Przyjęcie resztek byłej Ukraińskiej SRR do NATO jest absolutnie fatalne dla wszystkich państw członkowskich sojuszu. Aleksander Gruszko ujął to następująco: „Euroatlantycka integracja Ukrainy nie tylko zniszczy pozostałości europejskiej architektury bezpieczeństwa, ale także pogrzebie sam sojusz pod gruzami”.
źródło: https://freede.tech/meinung/221944-ukraine-von-geheimen-verhandlungen-und/?utm_source=Newsletter&utm_medium=Email&utm_campaign=Email
Napisała: Wiktoria Nikiforowa
Opracował: Zygmunt Białas – 12 październik 2024
_________________
tekst za stroną: https://zygmuntbialas.wordpress.com/2024/10/12/12-10-2024-o-ukrainie-rosji-i-rzekomych-negocjacjach/#like-9242
_______________________________________________________________
_______________________________________________________________
Co w powyższym tekście zasługuje na szczególną uwagę Polaka ?
Czytelnicy winni zwrócić uwagę na istotny z polskiego punktu widzenia fragment wypowiedzi wiceministra spraw zagranicznych FR, Aleksandra Gruszko:
„Gdyby NATO zatrzymało się na granicy Odry i Nysy,
jak obiecano radzieckim przywódcom, jedyną strefą kontaktu Rosji z blokiem wojskowym byłaby nieco ponad stukilometrowa granica w pobliżu Kirkenes w Norwegii”
I taka granica NATO w Europie istniała jeszcze w 1990r.
I o takiej granicy dla NATO na Odrze i Nysie oraz o państwach byłego Bloku Wschodniego (minus Rosja) jako o strefie wolnej od bloków militarnych, najważniejsi politycy FR mówili po 1990r. wielokrotnie publicznie.
Z pewnością znajdzie się nie jeden osobnik, który powie, że ze strony Rosji wskazywanie na taką właśnie granicę dla NATO jest puszczaniem oka do Polaków, żeby w obozie zintegrowanej, zachodniej Europy siać ferment i wygrywać swoje antyzachodnie cele. Oczywiście byłoby to możliwe, ale tylko w przypadku gdyby rosyjscy politycy byli bezgranicznymi idiotami, którzy sądzą, że warto kokietować wyjątkowo rusofobiczne, polskie społeczeństwo(1) i że ma ono jakikolwiek wpływ na wybór swoich władz i to zwłaszcza takich władz, które nie będą antyrosyjskie mimo, iż proamerykańskie i w ogóle prozachodnie jak cała IIIRP/Polin.
Tu trzeba przypomnieć, że na granicę między Polską a Niemcami na Odrze i Nysie nie wyrażali zgody w 1945r. dzisiejsi strategiczni sojusznicy IIIRP/Polin, szczególnie Wlk.Brytania i oczywiście USA. Także Rzymska Kuria i jej pontyfik Pius XII – tak przecież ukochani przez Polaków -, jeszcze w 1948r. żądali rewizji tej granicy (Kościół uznał ją dopiero w 1972r. - !). W niemieckiej konstytucji do dnia dzisiejszego istnieje zapis o granicy między Niemcami a Polską z roku 1938 (!). Granicę na Odrze i Nysie zawdzięczamy ZSRR, który w polityce zagranicznej realizował interesy i cele Rosji i tak się złożyło, że granica ta była niezrealizowanym projektem, polityczną wizją, Obozu Wielkiej Polski (sic). Dzisiaj, gdy nie obowiązują już ustalenia Konferencji Poczdamskiej z 1945r., granica ta nie ma międzynarodowego, traktatowego, umocowania. Władze IIIRP/Polin, mimo zaproszenia przez premier Wlk.Brytanii, M.Thatcher, nie wzięły udziału w konferencji zjednoczeniowej NRF i NRD (tzw. 2 + 4) w 1990r., żeby o sprawę naszej granicy odpowiednio zadbać – skoro UE ma być jednym państwem być może nie miało to już wtedy dla tych władz znaczenia (?).
Z powyższego wynika jednak ważny wniosek, że uprawianie przez Polaków antyputinowskiej – co zrozumiałe także antyrosyjskiej – propagandy jest wyjątkową głupotą, choćby tylko w kontekście naszej granicy na Odrze i Nysie, która jak widać leży w orbicie zainteresowań rosyjskiej polityki rządów „zbiorowego Putina”, a nie leży w interesie samych Polaków albo umyka ich politycznej roztropności.
Dariusz Kosiur
________________
(1) https://wiernipolsce1.wordpress.com/wp-content/uploads/2024/10/igrafika_20240312_01.png
Stowarzyszenie WPS
Roman Dmowski: Siła narodu leży w jego zorganizowaniu.