Biedni ci Rosjanie, nie będą mieli albo już nie mają, taniej Coca-Coli - a wszystko przez tego „zbiorowego Putina”.



Tekst jest odpowiedzią na polemiczny komentarz Pawła (stanislav), w którym napisał:

„Jeśli uważasz, co potwierdzasz konsekwentnie używanym cudzysłowem, że osoby których wypowiedzi przytaczam – dla zilustrowania sytuacji politycznej i społeczno-gospodarczej w okresie rządów W.Putina i jego otoczenia polityczno-biznesowego, czyli „zbiorowego Putina” – mają swoich suflerów i że zasługują na określenie „rosyjscy patrioci”, to powinieneś to merytorycznie uzasadnić.”

Niedawno zamieściłem – a zrobiłem to celowo ! – opinię ekonomisty, prof. Jamesa Galbraitha pt. „Jak Rosja skorzystała dzięki sankcjom”. Jego ocena gospodarczej polityki Rosji – czyli rządów „zbiorowego Putina” – jest pozytywna w przeciwieństwie do podobnych opinii i ocen rosyjskich ekonomistów, wobec których używam określenia „rosyjscy patrioci”, określenia zainspirowanego nazwą rosyjskiej organizacji „Klub rozsierdzonych patriotów”, których to ekonomistów opinie często publikuje Paweł. Wśród negatywnych opinii pojawiają się także i takie, że np. „zbiorowy Putin” w porozumieniu z syjonistycznym Zachodem prowadzą wspólną grę przeciw Rosji, co przecież, uwzględniając antyradziecką politykę M.Gorbaczowa i antyrosyjską politykę B.Jelcyna, nie musi być kuriozalne, może być „wiary-godne”.

Zastanawiam się jednak, jak to jest w ogóle możliwe, że ekonomiści, amerykański i rosyjscy („rosyjscy patrioci”), posługujący się tymi samymi danymi o rosyjskiej gospodarce, prezentują diametralnie odmienne oceny – ? Istnieją według mnie dwie możliwości takiego stanu rzeczy. Pierwsza: ekonomiści ci otrzymują, tak modne na Zachodzie i w żydowskim kapitalizmie, w Rosji także chyba dopuszczalne, granty lub sponsoring w zamian za odpowiednią opinię. Granty i sponsoring otrzymują z różnych oczywiście źródeł i oczywiście wszystko bezkorupcyjnie i nie musi to być wcale działalność agenturalna. Wiedzieć tego na pewno jednak nie mogę – to może być jedynie mniej lub bardziej trafne przypuszczenie i nawet nie poszlaka. Możliwość druga jest taka, iż ekonomia nie jest prawdziwą dyscypliną nauki (wyjątek ekonomia fizyczna), ponieważ nie opiera się na prawach przyrody, na prawach fizycznych, a jedynie na dogmatach, jak religia (np. liberalizm ekonomiczny); nie można tu przeprowadzić i powtórzyć ekonomicznego doświadczenia w oczekiwaniu na przewidziany, wyliczony, rezultat. Po prostu widzi nam się, widzi wam się. Zatem dać się przekonać ekonomistom znaczy ni mniej, ni więcej, tylko im zaufać, uwierzyć na słowo.

My, Polacy, mamy już na tym polu własne doświadczenia, odrzuciliśmy socjalizm, a zaufaliśmy „niewidzialnej ręce” „wolnego rynku” – no i zostaliśmy z gołymi „ręcami”. – To była tylko taka mała dygresja. W każdym razie publicysta polityczny nie powinien ślepo ufać ekonomistom, nawet jeśli występują jako najzagorzalsi patrioci – to grzech przeciw rozumowi, szczególnie że w tym konkretnym przypadku mamy przeciwstawne opinie, zbudowane na podstawie tych samych dostępnych danych o gospodarce. Można więc zapytać na jakiej podstawie wybieramy jedną z nich -?

Dlatego o wiele rozsądniejsze, bo zmniejszające możliwość popełnienia błędu, wydaje się dochodzenie do własnej oceny sytuacji politycznej w Rosji (także w innych państwach) na podstawie obserwacji analogicznych zdarzeń w polityce.

I tak mieliśmy w latach 1970. i 1980. do czynienia z sankcjami ekonomicznymi nałożonymi przez Waszyngton i Londyn na ZSRR i PRL. Czy celem tych sankcji było umocnienie socjalizmu i obozu rządzącego w ZSRR i w PRL? Czy raczej doprowadzenie do zwycięstwa zachodniej demokracji i żydowskiego kapitalizmu w ZSRR i w PRL? Bo gdy w latach 1990. zachodnie „wartości” zwyciężyły, sankcje poluzowano lub zniesiono (tak naprawdę zamieniono je na kredytowanie gospodarki przez banki należące do żydowskiego kapitalizmu – ale to inna opowieść), w każdym razie nie stosowano ich jako oręża do walki z posocjalistycznym systemem politycznym. W stosunku do IIIRP/Polin i do byłych państw bloku socjalistycznego ani Waszyngton, ani Londyn nie stosują sankcji gospodarczych.

Inaczej sprawa ma się z Rosją, na którą Zachód, walczący o światowy pokój i demokrację, systematycznie zwiększa nakładane od 2014r. sankcje gospodarcze. Wniosek z tego może być tylko jeden: Rosja nie osiąga zachodnich standardów demokratycznych, a i żydowski kapitalizm, mimo poważnych sukcesów, nie kwitnie w niej tak jak w pozostałych państwach dawnego bloku socjalistycznego, gorzej, Rosja stawia opór. A kto za tym stoi, ano nie kto inny jak tylko władza „zbiorowego Putina”, którą trzeba wyeliminować. Czy negatywne opinie o rządach „zbiorowego Putina” prezentowane przez „rosyjskich patriotów” służą bardziej stawiającej opór Zachodowi Rosji, czy jednak Zachodowi niosącemu kaganiec demokratycznych wartości i standardów?

Dariusz Kosiur


Sieć McDonald’s zapowiedziała, że po ponad 30. latach działalności opuści Rosję w ramach odpowiedzi na działania Moskwy na Ukrainie. – https://forsal.pl/biznes/aktualnosci/artykuly/8419745,mcdonalds-opuszcza-rosje-koniec-pewnej-epoki.html

Biedni ci Rosjanie, nie będą mieli albo już nie mają, taniej Coca-Coli i wspaniałych potraw made in USA – a wszystko przez tego „zbiorowego Putina”.